Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna www.piszsmialo.fora.pl
twoje talenty literackie
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Max Iceman i Władca Kamieni (cz.II)

 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Przygoda
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
roxeus




Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:54, 03 Kwi 2008    Temat postu: Max Iceman i Władca Kamieni (cz.II)

Prolog

– Co się dzieje? – zapytał Max.
– Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedział Felix.
– Nie macie dokąd uciec!
– Max, uciekaj górą ja postaram się ich zatrzymać.
Zapora zamknęła Maxa.
– Oddajcie kamienie! – powiedział Władca Kamieni
– Nieee! Max stój nie dawaj ich im, przecież to Władca Kamieni! – wykrzyknął Felix ostatnim tchem
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ








1. Teleport do światów

Max był zdziwiony tym co zobaczył. Ujrzał tam samego siebie samego, ale nie tylko to również jak przechodzi przez koło. Właściwie to pierścień, który wirował z niewyobrażalną prędkością. Znajdował się w nim inny świat. Jedyne co jeszcze zobaczył przed zwinięciem się papieru, to jak przechodzi
z przyjaciółmi do kręgu. Natychmiast po tym pergamin się zwinął. Otworzył się po raz drugi. Na nim znajdował się medalion Maxa. Po chwili kawałek papieru spalił się w popiół, który zmienił się w kamień koloru czarnego.
– Łaaaał – zachwycił się Felix – Co to jest
w ogóle? O co tu chodzi? Nic już z tego nie rozumiem.
–Coś mi mówi, że musimy odnaleźć 6 kamieni, aby otwierać portale do różnych światów – odpowiedział Max.
– Eeeee.
– Co się stało Max?
– Widzisz to samo co ja?
– A niby co? – odpowiedział Felix pytaniem na pytanie.
– Stoimy przed „Nieistniejącymi wrotami” zwanymi również „Teleportem do światów”. A ten czarny kamień i mój medalion to są dwa z sześciu kluczy. Następne cztery musimy odnaleźć.
Wszystkim przyjaciołom odebrało głos na kilka minut.
Max przyłożył medalion do otworu na górze wrót. Pierścień zaczął się obracać. Z czasem coraz szybciej. Litery na nim zaczęły się świecić. Trzy postacie weszły do kręgu. Po drugiej stronie była taka sama jaskinia. Max włożył czarny kamień w otwór. Obręcze znów zaczęły się kręcić i pochłonęły przyjaciół (Maxa, Felixa i Rexa). Max i Felix zaczęli krzyczeć z przerażenia.
Dwoje przyjaciół znalazło się w jaskini przypominającej kopalnie.
– No i przygoda się zaczęła – rzekł Felix uśmiechając się do Maxa.
– A gdzie Rex? – spytał się Max.
– Nie mam pojęcia, może on nam coś powie… – odezwał się Felix.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ

2. Strażnik Wrót

Z ciemności jaskini wysunęła się znajoma Maxowi postać.
– Przypomina ci on kogoś? – zapytał Max.
– Jasne to jest strażnik. Ale jak to możliwe?
– Panuję nad ciemnością, a więc żyję! Ale tylko w cieniu! – krzyknął strażnik drwiącym głosem.
– Zwiewamy!!! – krzyknął Max.
– Stójcie! Nic wam nie zrobię! Jestem po waszej stronie.
– Co? Jak to? – zdziwił się Felix.
– Nie pora na to. Później wam wytłumaczę.
Felix miał już zamiar rzucić się na strażnika, ale Max go zatrzymał.
– Spokojnie, on jest po naszej stronie.
– Na pewno…?
Strażnik przerwał im rozmowę.
– Musicie odnaleźć jeszcze 4 kamienie, aby przejść do różnych światów. Macie za zadanie powstrzymać Władcę Kamieni.
– A kto to? – zapytał Felix.
– Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. Wracając do Władcy Kamieni, musicie go powstrzymać. Jeśli tego nie zrobicie to on zbierze armię ze światów i… Dalej nawet ja nie wiem co się stanie. Ziemia może przestać istnieć i nie tylko ona. Twój medalion to główny klucz. Gdy odnajdziesz wszystkie 4 kamienie, to wtedy go użyj.
Po tych słowach Strażnik Wrót znikł.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ



3. Kraina Czarnego Kamienia

– I kiedy to się skończy? – powiedział Max, głośno wzdychając.
– Chyba nigdy- zażartował Felix.
– Nawet tak nie mów!
– Co teraz robimy?
– O ile mi się zdaje, to mamy szukać kamienia
– A od czego mamy zacząć?
–Nie mam pojęcia. Może medalion nam pomoże.
Lecz medalion nie pomógł. Błąkali się po całej kopalni w ciemnościach. Aż nagle latarnia znajdująca się od kilkunastu lat na plecach Felixa zapaliła się. Rozjaśniła im drogę. Zobaczyli dziwne stworzenia. Oczywiście też czarne. Posiadały one trójkątne twarze. Wyróżniały się tym, że miały wysoki wzrost, bardzo wysoki ponad trzy metry. Stukały w ścianę czymś co przypominało kilof. Ale gdy zobaczyły światło dochodzące z medalionu Maxa, to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nie same. Wszystkie tak się zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć.
– Nie da się ukryć, że to jego jaskinia – zadrwił sobie Felix ze strażnika.
– Gdzie może być ten kamień? – zapytał Max.
– Nie wiem.
– Może musimy kopać?
– Zdaje mi się, że to dobry pomysł.
Max spróbował wziąć kilof. Myślał, że nie dałby rady go podnieść, ale gdy go chwycił ,zaczął się zmniejszać do normalnych rozmiarów. Energicznie przystąpił do stukania w ścianę. Próbował się dokopać, ale nic z tego.
– Hmmm – pomyślał Felix- Co robić? Jesteśmy uwięzieni.
– Nie zupełnie – odpowiedział Max.
– Co masz na myśli?
Max pokazał palcem na kopiącego w ścianę górnika.
– Widzisz go?
– Tak, no i co?
– Chodzi o to, że to dziwne. Jako jedyny nie ukrył się. A poza tym może nam pomóc.
– A niby jak?
– Normalnie. Poprosimy go, aby wykopał nam tunel.
– Aaaaaa! Już rozumiem.
– Po…
– Wiem czego szukacie i wiem o co mnie chcecie poprosić– przerwał Maxowi górnik.
– Ale skąd to wiesz?
– Postaram się wam pomóc.
Górnik długo prowadził ich przez tunele.
– Musicie je odnaleźć.
– Ale co? – spytał się Felix.
– Ehhh! Czy wy nic nie rozumiecie? Stoimy na wyspie, która teoretycznie nie istnieje. Pokonaliście legendarnego „niezniszczalnego” Strażnika. Dostaliście się tu i macie odnaleźć cztery kamienie, aby uratować świat oraz siebie.
– Mamy jakieś szanse? – zapytał Max.
– Macie, macie i to duże. Medalion cię poprowadzi.
– OK. to wiem. A teraz kop dalej.
Max i Felix również włączyli się do kopania, lecz nie byli tak sprawni jak górnik i szło im to o wiele trudniej. Zdawało im się, że trwa to wieczność.
– Długo jeszcze? – spytał się zniecierpliwiony i zdyszany Felix.
– Nie, to już koniec męczącego i żmudnego kopania. Teraz do was należy reszta zadania. Życzę wam powodzenia. Jeszcze się zobaczymy… Dziękuję wam za to, że mogłem się przysłużyć.
Max i Felix usłyszeli nagle hałas. Odwrócili się. Po chwili za ich plecami nie było ani śladu po górniku.
– Jeszcze mamy dużo drogi przed sobą.
– Właśnie wiem…
Cały czas szli, szli i nie mogli znaleźć żadnego kamienia.
– Gdzie on jest? – zapytał Felix.
– Kto?
– Nie kto, tylko co.
– No to, co?
– Kamień.
– Nie wiem. Ale im dalej idziemy, tym bardziej mój medalion świeci na żółto.
– Myślisz, że to taka gra w ciepło i zimno?
– Być może.
Po pewnym czasie Max poczuł coś dziwnego.
– Poczułem coś – rzekł Max.
– Co?
– Czułem jakbyśmy przeszli przez żółtą barierę. Myślę, że żółty kamień jest już blisko. Wystarczy tylko iść, a sam do nas przyjdzie.
– Widzisz to samo co ja?
– Co?
– Coś pomiędzy głazami świeci się na żółto.
Max rozsunął dwa głazy i zabrał żółty kamień.
Felix podparł Maxa i włożył kamień w otwór znajdujący się nieopodal nich.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ




4. Kraina Czerwonego Kamienia

Max i Felix znaleźli się na plaży. Była noc.
– I co teraz? – spytał się Felix Maxa.
– Słuchajmy się medalionu – powiedział Max głosem górnika – Ha ha!
– Buahahaha! Bardzo śmieszne.
– Poopalamy się? – powiedział Max śmiejąc się – Oooo. Jest jakaś jaskinia. Wchodzimy do niej?
– Hmmm. Na razie się rozejrzyjmy.
– OK.
– Ładnie tu nawet.
– Zdaje mi się, że wróciliśmy na początek.
– Bardzo możliwe…
– Zgodnie z tym powinna być tu dżungla.
– Jest. No i co? Masz jakiś pomysł? Bo ja nie.
– Hmmm. Może spróbuję się unieść wysoko
i wszystko sprawdzić.
– Może. Ale co to ci da?
– No właściwie to nie wiem.
– No widzisz. Może wezwiemy strażnika?
– Spróbuje.
Po chwili…
– O co chodzi? Mam w czymś pomóc? Odpowiedział strażnik.
– Tak. Nie wiemy co dalej – powiedział Max.
– Dobrze zrobiliście, wzywając mnie. Tutaj byście niczego nie znaleźli. Otworzę portal na pustynię, gdzie znajdziecie trzeci kamień, o barwie czerwonej jak pustynny piach.
– Aaaa! – wykrzyknął Max.

Po chwili znaleźli się na prażącej plaży.
– Ałł! – zapiszczał Felix – Jak ten piasek parzy.
– Da się domyślić – zadrwił Max.
– Spokój! – uciszył strażnik przyjaciół – To nie miejsce na takie kłótnie, rozumiecie?!
– Taa… Rozumiemy wszystko – rzekł Max.
– Żegnajcie! – Jeśli będziecie czegoś potrzebować to wezwijcie mnie, lecz nie zawsze przyjdę. Czasami będziecie musieli poradzić sobie sami.
– Nie! – krzyknął Max. – Górnik powiedział nam, że musimy się starać i to bardzo. Ty też nam to powiedziałeś. Więc wiem, że nie mamy szans.
– Ach ten wygadany Wojownik. Jest uparty jak osioł! – powiedział strażnik.
– Że niby kto? Jaki Wojownik? – zdziwił się Felix.
– Na czym się zatrzymałem? A tak na pożegnaniu, to do widzenia.
Strażnik Wrót znikł.
Znów miałem zapytać o coś strażnika, a zapomniałem – wściekł się Max.
– Słyszałeś? Ten górnik to niby jakiś Wojownik.
– Co oni przed nami ukrywają?
– Może to jest jakiś test?
– Ale po co mieliby to robić?
– Czy widziałeś może jacy wszyscy są potężni?
A więc są zdolni do tego.
– A może to jednocześnie zagrożenie dla nich ten Władca Kamieni i test?
– Może… Czyli co? Mielibyśmy zostać rycerzami jakiejś planety, co? – zaśmiał się Felix.
– Nie śmiej się, to może być prawda. A tak serio to nie mam pojęcia co się tu dzieje. Strażnik powiedział, że dowiemy się w odpowiednim czasie. A poza tym musimy już lecieć, bo zagłada świata czyha za rogiem. Hahaha!
– OK. Idźmy dalej.
Szli już kilka godzin.
– Już nie mam siły – zasapał Felix.
– Ja też.
– Słyszysz to?
– Uciekajmy!
Max i jego przyjaciel biegli ile sił w nogach
w stronę najbliższego pagórka.
– Szybko!
Wielka żmija sunęła w stronę przyjaciół. Powaliła Maxa na łapy. Była już kilka metrów od niego, ale na szczęście Felix uratował biednego psa. Szybko dostali się na pagórek i byli, jak na razie bezpieczni.
– Dziękuje za uratowanie życia. Jestem ci dłużny.
– Wcale że nie ty też mnie uratowałeś wtedy w Egipcie.
– No tak.
– To jest jakaś inna pustynia niż tamta. Poprzednia przypominała zwykłą, a ta jest jakaś dziwna. Czerwony piasek, zwykłe niebo, ogromne słońce i 30-metrowe żmije, które pożerają wszystkich na swojej drodze.
– Nie, no tego już za wiele!
– Felix, trudno mi w to uwierzyć, że jeszcze niedawno byłem zwykłym naukowcem.
– A ja informatykiem.
– Niech ja tylko odnajdę tego Władcę Kamieni – powiedział Max zdenerwowany głosem
– Uspokój się. Spokojnie…
– Nie będę spokojny. Kiedy mamy szukać jakiś kamieni narażając swoje życie. Chcę wrócić na Ziemię do domu.
– Bądź pewien, niedługo to wszystko się skończy. Przynajmniej mam taką nadzieję.- wypowiedział Felix.
Siedzieli dość długo na kamieniu, gdy poczuli się bezpiecznie poszli dalej. Jak zawsze nie wiedzieli co mają robić, ale udawali, że wiedzą. Szli przed siebie.
– Hmmm. Co teraz? – zapytał Felix.
– Sądzę, że to będzie to samo co z tamtym kamieniem. Przed nimi był tunel wykopany przez żmije. Weszli do dużych, okrągłych „labiryntów”.
– Sądzę, że te żmije zachowują się jak mrówki. Wykopują identyczne tunele – powiedział Max – Musimy znaleźć drogę do kolejnego kamienia. Nie będzie to łatwe, gdyż przebywają tu ogromne robale…
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ




5. „To, to, to ROBAL!”

– Chodźmy już – powiedział Max. – W końcu chyba nie chcemy zostać pożarci przez wielkie robale, prawda?
– No tak.
– Musimy trochę przyśpieszyć.
– Nie ma sprawy. Dla mnie to nie problem.
Tak jak powiedzieli, przyśpieszyli kroku. Bardzo się bali, że z ciemności tuneli wysunie się nagle robal. W tym problem, że te tunele są wielkości robaków, a więc, gdy będzie on sunął w ich stronę to nie będą mieli gdzie się ukryć. Szli bardzo długo. Nie wiedzieli, którędy iść. Często wchodzili w ślepy zaułek. W jednym z nich:
– Słyszysz ten dźwięk? – zapytał się Felix.
– Jaki?
– Takie buczenie.
– Nie.
– Teraz jakby coś szurało.
– Aaa. Teraz już słyszę.
– To, to, to ROBAL! – wykrzyknął Felix.
– Masz pomysł?
– Nie!
– Wymyśl coś!
– A dlaczego niby ja?
– Nieważne, ale masz coś?
– Chwila, daj mi chwilę.
– Nie mamy, aż tyle czasu.
– Mam jeszcze ten kilof z kopalni. Postaram się nim wykopać schron dla nas, tylko musisz mi pomóc.
– OK. Co mam robić?
– Kop łapami, a ja kilofem.
Współpracowali ze sobą jakby byli jednością. Robal był już blisko, a psy nadal kopały dół.
– Jest! Udało się! Wciśnij się w ten rów w ścianie – powiedział Max.
– Dobra.
Obaj weszli do dziury i przeczekali, aż robal sobie przepełz.
– Ufff. Max, ty to masz pomysły.
– Mhmm.
– Czuje, że kamień jest już blisko.
Szli dalej. Czym dalej się znajdowali tym bardziej droga stawała się węższa.
– Myślisz, że to dzieci robali zrobiły te dziury? – spytał się Felix.
– Właśnie nie wiem.
– Myślałem, że ty wszystko wiesz.
– A niby skąd?
– Przecież zawsze coś wymyślasz, jak są trudne sytuacje. Odkąd masz ten medalion to zrobiłeś się taki ważny.
– Tak?
– Tak.
– Już nie dużo drogi przed nami.
– To dobrze, bo czuje jak bym miał nogi z waty.
– Ja też.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ



6. Tajemnicza postać

Przyjaciele byli już wyczerpani tą drogą. Szukali wyjścia z tunelu, lecz wydawałoby się, że nie ma on końca.
Na samą myśl o tej istocie, która ich goniła, aż się wzdrygnęli. Nie mieli już zamiaru spotkać się z tym czymś.
– Słyszysz to co ja? – spytał się zaniepokojony Felix
– Niestety tak.
Z głębi ściany usłyszeli wielki hałas, który zbliżał się do nich. Gdy mieli już ruszyć do ucieczki, zauważyli, że są w ślepym zaułku. Stracili panowanie nad sobą i nie mogli się ruszyć. Stali w miejscu jak wryci. Usłyszeli tylko trzask i zemdleli ze strachu.
Obudzili się w ponurej jaskini, oświetlonej dwoma pochodniami znajdującymi się na ścianach. Słabe światło padało na dwójkę przyjaciół. Przez chwilę Max próbował sobie przypomnieć
co zdarzyło się wcześniej (przed obudzeniem się w zimnej jaskini), lecz nic nie pamiętał. Tymczasem Felix rozglądał się i zastanawiał gdzie jest. Ich próby były bezcelowe, ponieważ nie mieli pojęcia jak się tu zjawili, ani gdzie się teraz mogą znajdować.
– Ktoś nas porwał? – zapytał się Felix.
– Nie wiem.
Po chwili obaj krzyknęli z przerażenia. Z cienia jaskini wyłoniła się „tajemnicza postać”.
– Nie macie czego się bać – powiedziała nieznajoma osoba.
– Kim ty jesteś? – spytał się Max.
– Nazywam się Sandra.
Gdy wyszła z cienia do końca mogli ujrzeć jej sylwetkę. Swoim wyglądem przypominała trochę fokę… I miała przyjazny wyraz twarzy. Wyróżniała się szaro-białą skórą.
– Wiesz o co w tym wszystkim chodzi? – spytał się Felix
– Wiem, lecz na razie nie mamy czasu na wyjaśnienia.
– Właściwie to jak się tu znaleźliśmy? – zapytał Max.
– Władca Kamieni za wszelką cenę pragnie zdobyć medalion, ale ja nie mogę na to pozwolić. Jeśli zdobył by medalion, to miałoby to straszliwe skutki. Mógłby rozpocząć się początek końca świata… Dopóki go nie posiada, jest prawie nie groźny. Chwilę przed jego przybyciem zabrałam was stamtąd do mojej kryjówki.
– Kto to jest ten „górnik”, który nas zaprowadził? – spytał Max.
– Jest on strażnikiem zamku i „kamieni”. Znany jest jako…
– Jako DJ? – spytał się Max.
– Skąd wiesz?
– Nie wiem, gdzieś go już widziałem.
– Dobra, musimy się już zbierać.
– OK, Sandra – powiedział Felix.
– Ale gdzie? – spytał się Max.
– Zaraz się dowiesz, ale najpierw się spakujcie.
Chwila i obaj byli spakowani.
– No to w drogę! – zaśmiała się Sandra.
– Teraz może zdradzisz nam szczegóły drogi? – spytał się zniecierpliwiony Felix.
Sandra zrobiła kilka ruchów ręką i medalion Maxa zamienił się w ogromnego i błyszczącego feniksa. W pierwszej chwili przez mrok nocy nie dojrzeli jego barwy, ale po chwili odkryli, że jest to biały ptak. Ta istota miała niebieskie oczy.
– No to chyba już wiecie jak przetransportujemy się?
– Taaak! – odpowiedzieli jednocześnie.
– To zadziwiające! – powiedział Felix.
– Nie mamy czasu! Szybko, szybko wchodźcie już!
Wszyscy wsiedli na tą niezwykłą istotę. Ptak zamierzał już odlecieć. Na górze pojawił się Władca Kamieni. Cała trójka ujrzała tylko duże, czerwone oczy Władcy.
– Ruszajmy! – krzyknął przerażony Felix.
Wielkie zwierzę ruszyło, zostawiając w tyle władcę Kamieni. Kamienna postać spowodowała lawinę, która mogłaby zatrzymać przyjaciół, gdyby nie tajemnicze zwierzę, tymczasem Władca Kamieni krzyknął:
– Nieeeeeeeeeeeee!
Jego głos spowodował jeszcze większą lawinę, aż wreszcie cała wyspa zatonęła w głębokim oceanie.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ



7. Spisek

– Aaaaaaaaa! – krzyknęła rozwścieczona postać – Jak to możliwe? Jak? Ona nie może im pomagać!
– Widziałem ją, jak rozprawiała się ze Strażnikiem Zamku, Panie Kamieni – odpowiedziała druga postać.
– Jesteśmy na tropie – odrzekł Kamień z Wyspy Wielkanocnej.
– Doskonale. Zajmijcie się znalezieniem kamieni, a ja dopadnę ich osobiście. Eldarusie musisz znaleźć te kamienie. Zrobisz to prawda?! – spytał Władca.
– Tak, Panie Kamieni – odpowiedział Eldarus.
– Jeśli znajdą wszystkie kamienie i dotrą do zamku, to z nami już koniec – powiedział niespokojnym głosem Kamienny Władca.
– Tak, Panie – powiedział Eldarus.
– Musimy pierwsi zdobyć kamienie i zająć Zamek Przeznaczenia– powiedziała druga postać.
– Mówią, że tam są dwa zamki, więc zajmiemy jeden – rzekł Eldarus.
– Tak To dobry pomysł, tylko jeśli one by naprawdę istniały – powiedział Władca Kamieni. – Lecz sądzę, że to marna i wyssana z palca legenda, ale zawsze warto spróbować – ciągnął Władca. –Idźcie i szukajcie kamieni, a ja zajmę się razem
z Eldarusem, Maxem.
– Tak, znajdziemy kamienie – powiedzieli chórem wszyscy zgromadzeni.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ

8. DJ

Feniks doprowadził ich do Wrót. Były one ogromne i imponujące.
– Musze już iść załatwić coś. Powodzenia! –powiedziała Sandra, po czym rozpłynęła się tak samo imponująco jak Feniks
– Co się dzieje? – zapytał Max.
– Nie mam zielonego pojęcia – odpowiedział Felix.
Kamienie z Wyspy Wielkanocnej otoczyły ich.
– Nie macie dokąd uciec!
– Max, uciekaj górą, a ja postaram się ich zatrzymać.
Pole siłowe zamknęło Maxa.
– Oddajcie kamienie! – powiedział Władca Kamieni
– Nieee! Max stój, nie dawaj ich im, przecież to Władca Kamieni! – wykrzyknął Felix ostatnim tchem
Gdy Max miał już oddać kamienie, to do wąwozu wkroczył DJ. Z rozpędu skoczył na Władcę, który odleciał kilkanaście metrów do tyłu. Przyjaciele słyszeli tylko odgłosy walki. Zobaczyli wracającego zza wzgórza „górnika”. Gdy rozejrzeli się wokoło, nie było żadnej żywej duszy.
– Witajcie – uśmiechnął się DJ.
– Kim jesteś? – zapytał się Felix.
– Destruction Jocker, taka jest moja ranga.
– A co z dalej z kamieniami?
– Już nie jesteście potrzebni. Zdobyliśmy resztę kamieni. Jeśli tylko chcecie, możecie pójść ze mną.
– Tak, bo nie po to tyle chodziliśmy.
– Włóżcie wszystkie kamienie w otwory.
Wykonali polecenie po czym weszli do innego świata. Ujrzeli wielkie, dawno już wymarłe pole. Dostrzegli niedaleko mały czarny punkt.
– Co to jest? – spytał się Max.
– Zamek. Wiem, że jesteście zainteresowani co się stało z Władcą Kamieni, ale on już nie jest ważny. Mamy większego wroga.
– To dlaczego on dla nas był taki groźny? – zadał pytanie Max.
– Nie wiem, ale mamy większe zmartwienia.
Ogromna wichura „ganiała” ich po wymarłej pustyni. Wir ten był tak wielki, że z łatwością mógłby zniszczyć wszystko co stanie mu na drodze. Wszyscy zaczęli krzyczeć. Gdy miał ich już zmieść z powierzchni Ziemi, to nagle zawirował i zakręcił
w prawo.
– Niee! Ja chce już do domu!– zaczął histeryzować Felix.
– Spokojnie… Widzicie ten zamek? – wskazał im swoim kilkumetrowym mieczem, wysoki budynek – Tam musimy dojść, póki nie dotrze tam Eldarus i Strażnik Wrót.
– Kto to jest Eldarus i dlaczego Strażnik chce go zdobyć? – zapytał się Max.
– Nie wiem.
– Kto to Eldarus?! – ponowił swoje pytanie wściekły Max.
– Podaje się za jednego z rady kamieni, lecz naprawdę jest II Strażnikiem Wrót. A ich jest bardzo dużo. Może zdołał wam wmówić, ze wszyscy już z jego rasy wyginęli oprócz niego, ale to nieprawda. Setki tysięcy tych istot żyje.
– To, to? – wyjąkał Felix, wskazując na wielkie istoty.
– Tak.
Obaj patrzyli na długie, czarne „pasy” ciągnące się do zamku.
– Ile mamy jeszcze czasu? – spytał się Max.
– Spokojnie, wszystkim się zajmę. A teraz możemy pozwiedzać stare podziemie tej pustyni. Podobno można znaleźć tam naprawdę wiele fajnych rzeczy.
Felix wyobraził sobie ich wygląd i jak na
życzenie zapadnia wciągnęła trójkę do podziemi. Wszyscy zderzyli się z ziemią. Było tu ciemno i ponuro. Na ścianach były namalowane jakieś obrazy nie do zidentyfikowania.
– Te podziemia są staro… – powiedział DJ urywając w połowie słowa – Sandra.
– Co? – spytał się Felix.
– Ona tu idzie, zaraz będzie.
Max zauważył dopiero schody umieszczone koło ściany. Po chwili zapadnia runęła na ziemię. Wszędzie były kłęby kurzu. Tak jak mówił DJ, Sandra zjawiła się.
– Witajcie. Co tu robicie? – spytała się zdziwiona Sandra.
– Zwiedzamy ruiny podziemi egipskich – odpowiedział DJ.
– Nie mamy czasu! – wykrzyknęła Sandra –Ślepy jesteś?! Właśnie Strażnik prowadzi swoją armię do zamku.
– Przecież wiesz, że tam nic nie ma oprócz „katakumb”. A aby dostać się do prawdziwego zamku trzeba użyć medalionu.
– A wiesz w ogóle co w tych „katakumbach” jest?! Oni nie potrzebują medalionu do stworzenia portalu, lecz…
– …mają go jak na wyciągnięcie ręki – powiedział Max.
Przez dziurę zrobioną przez Sandrę, przyjaciele zauważyli jak ogromny strażnik, wielkimi krokami zbliża się do portalu.
– Nie uda im się przedrzeć przez Anioły…
– Już to robią – powiedziała Sandra.
– A co z bogiem przecież on ma za zadanie chronić tego portalu, żeby żadna istota poza bogami nie mogła wejść do niego.
– Oni… mogą zwyciężyć tą niebiańską ochronę, prawda? – wyjąkał Felix.
–Tak, a wtedy nie będzie niczego…
Zapadła długa cisza… Każdy rozmyślał nad tym co przed chwilą powiedziała Sandra.
ﮓﭻﭼژکﺞﯽﭙﺵﺹﺢﺧﻱﻹﻢﻹﺸﻘﻞﻖﻆﺞﺙﺥﺬﺏ
ﺔﷲﮓﭼﻔﻀﷲیﺢﺣﺊﺱﻈﻖﻫﺔﺖ


Jeszcze jedna mała proźba:
mógłbyś nie pisać w cytatach? To troszkę w czytaniu przeszkadza Wink .


Nie ma sprawy Smile


Ostatnio zmieniony przez roxeus dnia Sob 9:31, 05 Kwi 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lukaszunio1




Dołączył: 01 Kwi 2008
Posty: 21
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 7:00, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Nie rozumiem czegoś. Te 1,2,3... to są rozdziały? A to co piszesz to opowiadanie? Jeżeli tak to wiedz, że opowiadania nie mają rozdziałów, a jeżeli to jest powieść to te "rozdziały" są trochę za krótkie. Poza tym OK zwykła, prosta opowiastka, może piszą takie z czasem będziesz pisał coraz lepiej.
Trochę błędów:
Cytat:
...że miały wysoki wzrost, bardzo wysoki ponad trzy metry...

Bardzo wysoki wzrost? Wzrost nie może być wysoki, mogły one być wysokie, lub po prostu duże bo ponad 3 metry.

Cytat:
to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nie same. Wszystkie tak się zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć.

Nie lubię jak autor pisze o takich rzeczach... Może innym to nie przeszkadza. Chodzi mi tu o pisanie tego czego bohaterzy sami już nie wiedzą.

Cytat:
– Nie, to już koniec męczącego i żmudnego kopania.

Takie przymiotniki są dobre dla opisów, ale rzadko ludzie normalnie mówiąc tak robią. Sam jakbyś kopał i skończył byś powiedział "To już koniec męczącego i żmudnego kopania." Czy jakoś prościej. Zauważywszy , że "górnik" wcześniej sam z siebie nie mówił "taką mową" co by wszystko wyjaśniało


3 część miała najwięcej błędów. Reszta OK. Całkiem fajne, jednak mi jako dla katolika nie podoba się uważanie, że ktokolwiek może zwyciężyć Boga.Wiem, że to tylko opowiadanie, ale...


Ostatnio zmieniony przez lukaszunio1 dnia Sob 7:05, 05 Kwi 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
roxeus




Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 9:56, 05 Kwi 2008    Temat postu:

lukaszunio1 napisał:
Nie rozumiem czegoś. Te 1,2,3... to są rozdziały? A to co piszesz to opowiadanie? Jeżeli tak to wiedz, że opowiadania nie mają rozdziałów, a jeżeli to jest powieść to te "rozdziały" są trochę za krótkie. Poza tym OK zwykła, prosta opowiastka, może piszą takie z czasem będziesz pisał coraz lepiej.
Tak to są rozdziały. Wiem, że są trochę krótkie, ale postaram je się bardziej rozwinąć w III części.
Cytat:
Trochę błędów:
Cytat:
...że miały wysoki wzrost, bardzo wysoki ponad trzy metry...

Bardzo wysoki wzrost? Wzrost nie może być wysoki, mogły one być wysokie, lub po prostu duże bo ponad 3 metry.

Kiedy to pisałem byłem już zmęczony i nie zwracałem zbytniej uwagi na błędy.
Cytat:
Cytat:
to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nie same. Wszystkie tak się zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć.

Nie lubię jak autor pisze o takich rzeczach... Może innym to nie przeszkadza. Chodzi mi tu o pisanie tego czego bohaterzy sami już nie wiedzą.

Chodziło mi o podkreślenie tego faktu, że naprawde doskonale się ukryły. Później napisałem o "górniku", który jako jedyny tam pozostał i chciałem właśnie żeby było to "widać". Choć dzisiaj ujął bym wiele rzeczy inaczej...
Cytat:
Cytat:
– Nie, to już koniec męczącego i żmudnego kopania.

Takie przymiotniki są dobre dla opisów, ale rzadko ludzie normalnie mówiąc tak robią. Sam jakbyś kopał i skończył byś powiedział "To już koniec męczącego i żmudnego kopania." Czy jakoś prościej. Zauważywszy , że "górnik" wcześniej sam z siebie nie mówił "taką mową" co by wszystko wyjaśniało

Chyba jednocześnie myślałem o opisaniu sytuacji i o dialogu pomiędzy "górnikiem" a Felixem. Gdybym pisał to "teraz" to napewno dałbym to do opisu.

Cytat:
3 część miała najwięcej błędów. Reszta OK. Całkiem fajne, jednak mi jako dla katolika nie podoba się uważanie, że ktokolwiek może zwyciężyć Boga.Wiem, że to tylko opowiadanie, ale...

Trzecia część ma najwięcej błędów, bo jest najnowsza i jeszcze ją poprawiam.

Też jestem katolikiem. Tutaj akurat bardziej chodzi mi o jakiegoś mitycznego (np.: greckiego) bożka. Możnaby było także powiedzieć, że to jest jakiś heros typu: Herkules.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MART-X
Administrator



Dołączył: 21 Paź 2007
Posty: 216
Przeczytał: 1 temat

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 14:29, 05 Kwi 2008    Temat postu:

Herkules nie był bożkiem. On był tylko herosem, czyli śmiertelną postacią posiadającą "moce" (ale się czepiam Mr. Green).

Co do błędów:

"to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nie same. Wszystkie tak się zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć."

według mnie dziwnie się czyta takie "to" w tej części zdania. Przykłady:

Kiedy posprzątali, to poszli spać.
Czy to nie brzmi dla was dziewnie?

Kolejny błąd co do fragmentu opowiadania:
nie pisz skrótami. Przecież nie można mówić skrótami, a narrator powinien być "poważny" i też nie używać skrótów (tak mi się wydaję). Jesli chcesz użyć je musisz to zrobić np. w liście czy jakiejś kartcę.


Skróty i to'y masz jeszcze w kilku częściach opowiadania Wink.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
roxeus




Dołączył: 08 Lut 2008
Posty: 33
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 15:15, 05 Kwi 2008    Temat postu:

MART-X napisał:
Herkules nie był bożkiem. On był tylko herosem, czyli śmiertelną postacią posiadającą "moce" (ale się czepiam Mr. Green).

Powiedziałem, że albo bożek (grecki) albo heros np.: herkules.

Cytat:
Co do błędów:

"to uciekły w najdalsze zakątki jaskini m.in. do grot zrobionych przez nie same. Wszystkie tak się zamaskowały, że nie można było ich ani dostrzec, ani znaleźć."

według mnie dziwnie się czyta takie "to" w tej części zdania. Przykłady:

Kiedy posprzątali, to poszli spać.
Czy to nie brzmi dla was dziewnie?

Racja czyta się dziwnie, postaram się już więcej nie robić takich błędów. Chyba w III części nie ma tego typu błędów lub jest ich mniej. Cool

Cytat:
Kolejny błąd co do fragmentu opowiadania:
nie pisz skrótami. Przecież nie można mówić skrótami, a narrator powinien być "poważny" i też nie używać skrótów (tak mi się wydaję). Jesli chcesz użyć je musisz to zrobić np. w liście czy jakiejś kartcę.


Skróty i to'y masz jeszcze w kilku częściach opowiadania Wink.


Skróty to chyba nie chcący tworzę, kiedy szybko piszę, więc przepraszam jeśli pojawiły się takie.


Ostatnio zmieniony przez roxeus dnia Sob 15:19, 05 Kwi 2008, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jupiter




Dołączył: 05 Mar 2008
Posty: 27
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 18:59, 14 Kwi 2008    Temat postu:

Fajne oraz bardzo wciągające!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum www.piszsmialo.fora.pl Strona Główna -> Przygoda Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin